21 września

Wakacje 2018 - podsumowanie

Wakacje 2018 - podsumowanie

Najbardziej wyczekane wakacje w moim życiu właśnie dobiegły końca. Żeby nie było niejasności: nie miałam jakichś ogromnych oczekiwań względem tych dwóch miesięcy. Po prostu rok szkolny wyjątkowo dał mi w kość, byłam totalnie wyczerpana i nie mogłam doczekać się, kiedy wreszcie porządnie wypocznę, odeśpię i zbiorę siły na czas czekającej mnie drugiej klasy liceum. Chciałam również nadrobić zaległości w kilku dziedzinach i zaangażować się w dwie nowe aktywności ze - jakżeby inaczej - swoim psem. Zresztą planów i postanowień miałam całe mnóstwo. Chyba nie muszę wspominać, że nie udało mi się zrealizować nawet połowy? Na szczęście z regeneracją organizmu nie było problemu i w rok szkolny wkroczyłam z nową energią (chociaż już zaczęło brakować mi spacerów o zachodzie słońca i obżerania się lodami).

Przez pierwszy miesiąc strasznie się leniliśmy. Totalny chill, od czasu do czasu przeplatany treningami dogfrisbee - tak wyglądał nasz lipiec. Codzienna rutyna została zakłócona jedynie przez trzy wyjazdy, które zapoczątkowały naszą przygodę z agility i coursingami.
Agility z Mango chodziło mi po głowie już od bardzo dawna. Wiedziałam, że regularne treningi w klubie z dość prozaicznego powodu (kilometry) są poza naszym zasięgiem, ale doszłam do wniosku, że fajnie byłoby wpaść chociaż raz na jakiś czas - a kiedy zacząć, jak nie w wakacje? Pierwotny plan zakładał kilka lekcji indywidualnych w zabierzowskim klubie Dream Agility Team, niestety ze względu na urlop trenerki, a później problemy z dojazdem ostatecznie musieliśmy ograniczyć się do dwóch.
Z pierwszego treningu wróciłam pełna optymizmu i chrapki na więcej. Mango chętnie pokonywał stacjonaty, od razu pokochał też tunele. Jednak najbardziej zachwyciło mnie jego zaangażowanie i utrzymująca się przez całą godzinę motywacja zabawkowa na naprawdę wysokim poziomie (a przy tym bezbłędna i natychmiastowa reakcja na komendę daj). Chciałoby się rzec: idealnie. A że równowaga musi zostać zachowana... Za drugim razem w połowie zajęć Mango stracił cały zapał i zaczął odmawiać jakiejkolwiek dalszej współpracy. Sytuacji nie ułatwiała pogoda (gorąco, duszno), o moim koszmarnie słabym handlingu nie wspominając...
Przyznam, że początkowo byłam nieźle zdołowana, dlatego postanowiłam zafundować sobie - ale przy okazji również Mango - wyjątkowy prezent i dokładnie tydzień później zabrałam delikwenta na pierwszy w życiu trening coursingowy, spełniając tym samym jedno ze swoich marzeń. Nie wiem, czy wiecie, ale tata Mango to wybitnie utytułowany pies wyścigowy (zresztą w rodowodzie rudzielca jest wielu mistrzów - zarówno od strony ojca, jak i matki). Także sam Mango odkąd sięgam pamięcią wykazywał ponadprzeciętne predyspozycje coursingowe - przynajmniej na tyle, na ile potrafię ocenić to ja. A że w wyścigach chartów zakochana jestem bez pamięci, mogło się to skończyć tylko w jeden sposób...


Jurajskie Biskupice są wymarzonym miejscem na pierwszy bieg za wabikiem. Ogromnie się cieszę, że Mango mógł go zaliczyć właśnie tam. Jak mu poszło? Bardzo przyzwoicie. Bez wahania ruszył za wabikiem, nawet na mnie nie zerknąwszy. Co prawda widać było, że nie dał z siebie wszystkiego, ale oba biegi ukończył, a to jest najważniejsze. Myślę, że z czasem się rozkręci i pokaże pełnię swoich możliwości. Ja jestem zadowolona, czemu zresztą dałam upust, bo kiedy szłam zapiąć Mango na smycz po skończonych biegach, nie mogłam powstrzymać głupkowatego uśmiechu.
Aktualnie przymierzamy się do prób licencyjnych, których zaliczenie umożliwi nam starty w zawodach. Trzymajcie kciuki!


W sierpniu nigdzie się nie ruszaliśmy (w znaczeniu wyjazdowym), za to bardzo aktywnie korzystaliśmy z wolnego czasu (długie spacery i regularne treningi z hopkami).

Z mniej przyjemnych rzeczy: w wakacje Mango dwa razy został użądlony przez pszczołę (w łapę i wargę - na szczęście niegroźnie) i dwa razy naderwał wilczego pazura (paradoksalnie, w ciągu ostatnich czterech lat zdarzyło mu się to tylko raz, a tu taka kumulacja).

Jeden z moich wakacyjnych planów dotyczył zmiany wyglądu bloga. Nasi stali czytelnicy na pewno zdążyli już zauważyć metamorfozę, jaką przeszedł. Nowy szablon, nagłówek, wszystko... Dajcie znać, co myślicie!
Pozostając jeszcze w sferze wirtualnej - wreszcie przekonałam się do Instagrama i pierwszego sierpnia założyłam Mango konto. Prędzej czy później chyba po prostu musiało do tego dojść... Jeśli wciąż Wam mało zdjęć rudego chudego pieska, od teraz możecie podglądać go również na tym portalu - klikajcie.


Na koniec chciałabym wspomnieć o pewnej dylogii, na kartach której psy pojawiają się raptem raz czy dwa, jednak nie wyobrażam sobie, by tu o niej nie napomknąć, gdyż stanowi jeden z najistotniejszych elementów tegorocznych wakacji. Szóstka wron i Królestwo kanciarzy Leigh Bardugo - książki mojego życia (mam kilka takich). Czysta perfekcja. Kocham tak, że bardziej się nie da. Totalnie polecam wszystkim molom książkowym, a w szczególności fanom fantastyki!

A jak Wam minęły wakacje?

02 września

Haul: wiosna, lato 2018

Haul: wiosna, lato 2018
Przegląd rzeczy, które wpadły nam w łapki od marca do sierpnia 2018 roku.



Dwie hopki z Zooplusa - genialne w swej prostocie. Łatwe do złożenia, zaopatrzone w praktyczny pokrowiec, do tego tanie (30 zł za sztukę).


Czasopisma o tematyce kynologicznej. Standardowo: Dog and Sport oraz Mój Pies i Kot.



Zdobycze z zawodów Speed Dog Kraków (relacja: klik):
a) medal;
b) pucharek;
c) dyplom uczestnictwa;
d) nagrody za zajęcie II miejsca w kategorii medium:
- obroża The Dog House;
- gryzak ze skóry Dingo Gear;
- Vetfood No Stress Gel;
- Vetfood BARFeed chlorella;
- szampon Pet Pharmacy Septi Activ;
- próbka karmy suchej Petvita;
e) nagrody za zajęcie II miejsca w klasyfikacji generalnej:
- obroża American Heart;
- bawełniana zabawka JK Animals od perros.pl;
- Vetfood No Stress Gel;
- Vetfood BARFeed drożdże piwne;
- Vetfood BARFeed aloes zwyczajny;
- Vetfood Maxi OraCare Fresh Breath;
- smycz krótka K9 Thorn;
- tabliczka Bully Art Handmade;
- kurze łapki od e-pies.eu;
f) pakiet startowy: pięć próbek karmy i jedna suplementu, przysmak dentystyczny, pół litra wody dla psa z dodatkiem aceroli, kość, dwa opakowania kurzych łapek.


Gryzak z poroża jelenia Kendog - jest malutki, więc miałam nadzieję, że Mango da mu szansę (naszym poprzednim gryzakiem z poroża, znacznie dłuższym i grubszym, pogardził). Niestety, przysmak leży nietknięty. Podejrzewam, że to kwestia twardości, może też smaku...


Suple Pokusa: drożdże browarnicze, kryl arktyczny i czystek. Nagroda trafiona w punkt, bo od kilku miesięcy planuję trochę poeksperymentować z naturalną suplementacją, a teraz mam świetny pretekst, żeby wreszcie się za to zabrać.


Bella i Sebastian 2. Przygoda trwa autorstwa Christine Féret-Fleury - czytałam już pierwszą część, piękna historia. Oby dwójka okazała się równie dobra.



Trixie Move2Win od fera.pl - gra strategiczna dla bardziej zaawansowanych psiaków. Recenzja: klik.


Przysmaki Naturea - produkt z najwyższej półki. Po więcej zapraszam tu.


Obroża skórzana Mundo Galgo, którą dostaliśmy do obfocenia. Nie mogę oderwać od niej wzroku. Na ten moment to chyba najbardziej elegancka obroża w naszej (dość pokaźnej, przyznać trzeba) kolekcji.


Kaganiec Mundo Galgo - charci model, wyjątkowo lekki. Mango będzie w nim biegał, startując w wyścigach.


Karma Petvita (oraz dodatki w postaci przysmaków i kubeczka z miarką) - recenzja niedawno pojawiła się na fanpejdżu, można zerknąć. Tester zadowolony - przy suchych chrupkach jak zwykle trochę wybrzydzał, za to zawartość puch została pochłonięta z prędkością światła, jedynie wersja z rybą wzbudziła mniej entuzjazmu (podał się pieseł na pańcię, cóż począć).


Puller od petsmile.pl - niekwestionowany hit ostatnich lat. O tym, dlaczego warto go mieć u siebie, pisałam tutaj.


Smycz Lalazoo - na recenzję trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać, ale już teraz mogę powiedzieć, że jestem naprawdę zadowolona.



Cztery opakowania przysmaków i egzemplarz czasopisma Pupil - coś dla psa i coś dla właściciela, czyli kilka upominków, które znaleźliśmy w paczce od fera.pl razem z grą do recenzji.