10 lipca

Nauka chodzenia na luźnej smyczy


Post wyczekiwany przez wiele osób. Mam nadzieję, że spełni ich oczekiwania.

Przez prawie dwa lata borykaliśmy się z problemem ciągnięcia. A wszystko zaczęło się od... Flexi. Miało jej nie być, mieliśmy używać smyczy tradycyjnej! Nie wyszło. Musicie wiedzieć, że Flexi plus szczeniak to paskudne połączenie. Automaty sprzyjają ciągnięciu. Nie polecam.
Mijał czas, Mango ciągnął, ja się frustrowałam. Chciałam coś z tym zrobić i zaczęłam stosować negatywne metody opierające się na krzyku i szarpaniu, które oczywiście nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Również nie polecam.
W końcu się ogarnęłam (Mango miał wtedy rok) i postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Ale tym razem tak na serio. Wyposażyłam się w smycz tradycyjną. W mojej głowie zaczął kiełkować plan działania. A że pośpiech jest zaprzeczeniem prędkości (w tym wypadku prędkości nauki), tedy postanowiłam poczekać z rozpoczęciem ćwiczeń na odpowiedni moment. Mniej więcej w tym samym czasie Mango złamał sobie żuchwę, później skupialiśmy się na czymś innym, następnie nadeszła zima... Ciągle coś wypadało. W międzyczasie zakupiłam książki pana Gałuszki i zaczęłam powoli udoskonalać swój plan. Wreszcie przyszedł taki czas, w którym poczułam, że naprawdę jesteśmy gotowi zmierzyć się z naszym odwiecznym problemem, że to już. Wtedy powstał ten post. Od czasu opublikowania go ćwiczyliśmy zawzięcie, aż udało nam się osiągnąć cel. Nauczyłam prawie dwuletniego uparciucha o mocno utrwalonym nawyku ciągnięcia chodzić na luźnej smyczy (nie jest idealnie, ale zrobiliśmy ogromne postępy). Jak tego dokonałam?
Nie było łatwo, ale postanowiłam sobie, że nie spocznę, dopóki się nie uda. Wam też potrzebna będzie determinacja i upór w dążeniu do celu. Zaopatrzcie się również w cierpliwość i motywację, gdyż w trakcie nauki z pewnością napotkacie różne trudności, którym będziecie musieli stawić czoło. Bądźcie pomysłowi i wyrozumiali, a uda wam się osiągnąć cel. 3mam kciuki!

Ważne!
W obmyślaniu planu działania bardzo pomogły mi różne artykuły oraz książki Szkolenie psa Anny Biziorek i Aria, równaj! Jacka Gałuszki. Ale, ale! Wybrałam i dopasowałam metody szkolenia pod swojego psa. Pozmieniałam je według własnego pomysłu. Znam Mango i wiem (a w każdym razie podejrzewam), jakie ćwiczenia najlepiej się sprawdzą w jego przypadku. I to jest bardzo ważne. Moje metody mogą być dla was inspiracją, być może nawet będą idealne dla waszego czworonoga, jednakże każdy pies jest inny, więc przygotujcie się na to, że będziecie musieli je nieco (lub bardzo) zmodyfikować. Liczy się kreatywność!
(Aż) tyle słowem wstępu, zaczynamy.


Jak nauczyć psa chodzić na luźnej smyczy?

1. Skojarzenie
Być może zdziwię was w tym momencie, ale najłatwiejsze zadanie będą mieli ci, którzy do tej pory używali... Flexi (oczywiście tyczy się to moich metod nauki). Dlaczego? To proste. Jeśli dotychczas używaliście smyczy automatycznej i wasz pies nigdy nie chodził na smyczy tradycyjnej lub zdarzało mu się to sporadycznie, to automaty równają się dla niego z ciągnięciem. Psy żyją skojarzeniami. Teraz to wy musicie przejąć inicjatywę i sprawić, by smycz tradycyjna skojarzyła mu się z nieciągnięciem. By ładne chodzenie na niej stało się dla psa czymś normalnym, naturalnym. Nie potrafię tego lepiej wytłumaczyć.
Ułatwione zadanie mają również osoby, które używały tylko obroży bądź tylko szelek. Działa to w ten sam sposób. Pies np. chodził do tej pory tylko w obroży, więc i ciągnął tylko w obroży - właściciel będzie musiał zbudować w głowie psa skojarzenie szelek z chodzeniem na luźnej smyczy. Jak to zrobić? O tym zaraz.
Początkowo na spacery jak zwykle zabierajcie smycz automatyczną, równolegle trenując z psem ładne chodzenie na tradycyjnej (to samo z obrożą/szelkami). W końcu nastąpi całkowite przerzucenie się z automatu na smycz tradycyjną (bądź z obroży na szelki/na odwrót). Ale cierpliwości! Wpierw czeka was wiele dni treningów.
Oczywiście, jeśli do tej pory używaliście smyczy tradycyjnej albo na przemian jej i automatu lub obroży i szelek czy np. zawsze używaliście obroży, a nie chcecie przerzucać się na szelki - okej. Moje metody są również dla was. Być może będzie wam tylko nieco trudniej. W tym wypadku zasada Spacery i równoległe treningi nie obowiązuje; zabawa w subtelności nie jest możliwa; każdy spacer jest treningiem, a etap II (Stać albo w tył zwrot) łączy się z III (Smak za idealność), I natomiast zostaje pominięty. Osoby takie jak wy (które nie zawracają sobie głowy skojarzeniami) nazywać będę osobami z grupy II.
Tak swoją drogą, wiecie dlaczego osoby z grupy II będą miały trudniej? Ponieważ ich zadaniem jest oduczyć psa ciągnięcia, pozostali (ci od skojarzeń) nie będą musieli psa tego oduczać, gdyż ciągnie on tylko na automacie/w obroży/szelkach, ich zadaniem będzie nauczyć pupila ładnego chodzenia na smyczy tradycyjnej/w szelkach/obroży. Nie wiem, czy rozumiecie, co staram się wam przekazać. Wszystko jedno. Nie przedłużajmy...

2. Nawyk
W pierwszym etapie nauki będziecie musieli wyrobić u psa nawyk chodzenia jak najbliżej właściciela podczas spacerów - pokażcie czworonogowi, że trzymanie się was jest bardzo opłacalne. Właściwie to tylko z początku chodzić będzie o opłacalność, waszym celem bowiem ma być wyrobienie u psa nawyku poruszania się w waszej bliskości.
Musicie być dla pupila atrakcyjni. Pokażcie mu, że nie warto oddalać się na całą długość smyczy: w ten sposób może go ominąć coś naprawdę... smakowitego. ☺
Przygotujcie przepyszne smakołyki (ważna jest różnorodność - ma być nieprzewidywalnie) w ogromnych ilościach - wierzcie mi, że szybko znikną. Przyda wam się nerka/saszetka, kliker też nieźle się sprawdzi w tym przypadku. Najważniejsza jest cierpliwość - pamiętajcie o małych kroczkach!
Początkowo ćwiczcie w domu, a gdy uznacie, że pies jest na to gotowy, przenieście się na podwórko. Długo trenujcie przed domem, z czasem możecie zacząć wyprawiać się coraz dalej i dalej.
Na tym etapie starajcie się w ogóle nie dopuścić do pociągnięcia. Pomogą wam w tym smakołyki. Chodźcie z psem na smyczy, nagradzając go dosłownie cały czas. Smak po smaku. Jeśli czworonóg oddali się od was i jest ryzyko, że pociągnie, zawołajcie go po imieniu, po czym skręćcie w innym kierunku, cały czas radośnie nawołując. Gdyby was nie posłuchał, po prostu delikatnie pociągnijcie go w waszym kierunku przy użyciu smyczy (bez zatrzymania, cały czas idźcie). W chwili, gdy pies pojawi się przy was, pochwalcie go i (oczywiście cały czas w ruchu) zacznijcie serwować smakołyki, jeden po drugim.
Pamiętajcie, że z początku sesje muszą być krótkie i obfitować w przysmaki - nie szczędźcie ich psu!
Etap ten nie dotyczy osób z grupy II.

3. Stać albo w tył zwrot
Z każdym treningiem nagradzajcie psa smakołykami coraz rzadziej. Zwierzak powinien mimo wszystko trzymać się was, w końcu macie smaki, którymi w każdym momencie możecie go poczęstować. Nie da się jednak uniknąć tego, że w końcu zacznie wysuwać się na prowadzenie i - co za tym idzie - ciągnąć. Oznacza to, że wkroczyliście na drugi etap nauki. Co robić?
Macie dwie możliwości, w zależności od tego, co zrobi pies. Jeśli <zgubiłam słowo> napręży <niech będzie> smycz - przystajecie, odczekujecie chwilę i ruszacie. Gdyby znowu to zrobił - powtórzcie to. Musicie być konsekwentni, nawet jeśli będzie to oznaczało bezustanne zatrzymywanie się.
Natomiast jeśli pies pociągnie - raptownie skręcacie i idziecie w przeciwnym kierunku, równocześnie nawołując pupila (możecie dodać polecenie Chodź). Musi was posłuchać, nie ma wyjścia: nawet jeśli na początku będzie stawiał opór, w końcu podda się i ruszy za wami. Gdy znajdzie się przy was, pochwalcie go i zmieńcie kierunek na właściwy. Uwaga, nie nagradzajcie psa smakołykiem. Co sprytniejsze czworonogi mogą skojarzyć sobie, że zostały nagrodzone za pociągnięcie i podążenie za właścicielem. I zaczną ciągnąć po to, by następnie skręcić za wami i dostać przysmak. Nagrodą w tym przypadku ma być zmiana kierunku na właściwy.

4. Smak za idealność
Etap trzeci.
W pewnym momencie przestańcie nagradzać przypadkowe pozycje psa blisko was i od tej pory podawajcie smakołyki tylko wtedy, gdy idzie idealnie. Bardzo przyda wam się kliker, aby zaznaczyć, o co wam dokładnie chodzi.
Idealność dla każdego oznacza coś innego. Zastanówcie się, co rozumiecie poprzez idealne chodzenie na luźnej smyczy - chodzenie przy nodze, nieco z boku, za wami bądź przed wami... Klikajcie i nagradzajcie psa w momencie, gdy zajmie pozycję uważaną przez was za idealną.
Przypominam, że osoby z grupy II łączą etap II z III (a I pomijają) - nagradzają psa, gdy idzie idealnie, gdy napręży smycz - zatrzymują się, gdy pociągnie - robią w tył zwrot. W ramach wynagrodzenia za brak I etapu, nagradzają psa możliwie najczęściej; idealność może u nich przybierać różne formy, a czasem po prostu oznaczać, że pies trzyma się blisko nich.

To tyle.
Wierzę w was! Powodzenia!

Wiem, że piszę strasznie niezrozumiale i chaotycznie (chociaż mam nadzieję, że nie jest aż tak źle). Musicie mi to wybaczyć - kompletnie nie mam wprawy w pisaniu postów-poradników. Gdybyście czegoś nie ogarnęli bądź gdybyście mieli jakieś pytania - walcie śmiało! Jestem do waszych usług. ☺

7 komentarzy:

  1. Emet na ogół ładnie chodzi na smyczy, metoda z zatrzymywaniem się przyniosła efekty. Jednak kiedy zobaczy kota albo wystartuje do psa (jest u nas na osiedlu jeden jedyny którego nie lubi) to ja ląduję na pierwszym słupie, jeśli nie ma słupa to na kolanach a pies leci dalej...na szczęście to rzadkie wyjątki ale blizny już swoje zarobiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och tak, znam ten problem! U nas zadziałała metoda 'na skojarzenia', ale właściwie to pies sam to zrobił, za mnie :P. Po prostu, kiedy miał Flexi i obrożę ciągnęła, a kiedy szelki i zwykłą, magicznie szła przy nodze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też z tym walczyłam :( Ale w sumie z dnia na dzień pies sobie skojarzył fakty i od tamtej pory szlifuje te elementy ! A zaczęło się od krzyku i szarpania - coś dało ale na krótko. Zastosowałam to - ciągniesz to stoimy. Nie ciągniesz idziemy :) Pies zaczął kumać i teraz jak pociągnie to patrzy się z wielkim bólem i stoi. Ale to przypadki są takie jak coś poczuje albo coś :D A takie można wybaczyć pociągnięcia :)
    Pozdrawiam,
    goldenowelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo zależy od nas samych i psa. My od początku na flexi i jestem zadowolona z niej. Tylko raz mnie zawiodła, gdy podczas zaplatania się, puścił karabińczyk. Jednak york to nie chart :D

    OdpowiedzUsuń
  5. My też mamy z tym problem. O ile na smyczy automatycznej Vasco chodzi niemal perfekcyjnie, to o tradycyjnej szkoda gadać (a raczej pisać). Pracujemy nad tym i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sznaucerkove Love, mylife-Alex, jak już wspominałam: każdy pies jest inny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam lubię smycze flexi, ale gdy idę z psami na pole to biorę smycze tak zwane tradycyjne. Jednak przyznam, że Chilli i Vega rzeczywiście ciągną, więc myślę że ten post okaże się bardzo przydatny. Naprawdę ;)

    OdpowiedzUsuń