31 sierpnia

Wakacje 2016 - podsumowanie


Postanowiłam pokrótce opisać wszystkie najważniejsze wydarzenia tych wakacji. Oto i one.

1. Śmierć kotów
Właściwie kota - 9-letniego Cynamona, który poważnie zachorował i umierał na moich oczach. Był taki dzielny! Odszedł pierwszego dnia wakacji. Byłam załamana, tym bardziej, że jakiś czas wcześniej, również w czerwcu, zaginął i już nie wrócił Maj, mój drugi kochany kocurek (dlatego Śmierć kotów). Masakra, naprawdę. Tyle lat razem, mnóstwo pięknych wspomnień... I nagle straciłam aż dwóch czworonożnych przyjaciół, praktycznie w tym samym czasie.
Tęsknię tak bardzo!


2. Kastracja
Do ostatniej chwili zadawałam sobie pytanie Czy to na pewno dobry pomysł? - dręczyły mnie wątpliwości. Po dwóch latach niezdecydowania wreszcie postanowiłam to zrobić.
Zabieg odbył się 1 lipca - świetny prezent z okazji Dnia Psa. ☺ Co udało mi się zauważyć po dwóch miesiącach życia z kastratem pod jednym dachem?
Zalety:
- co prawda od dnia zabiegu Mango nie miał styczności z żadną suczką, niemniej myślę, że nachalność z jego strony przestała występować - w końcu jest to główny cel kastracji;
- rudy lepiej zachowuje się w miejscach uczęszczanych przez ludzi i psy (np. w parku);
- a także jest bardziej skoncentrowany na mnie i powierzanych mu zadaniach, stał się też odporniejszy na rozproszenia.
Wady:
- przez jakiś czas zdarzało mu się popuścić mocz (w bardzo niewielkiej ilości), szczególnie w trakcie snu, na szczęście ten problem zanika;
- burza zaczęła bardziej niepokoić whippeta, niespodziewany grzmot potrafi wystraszyć go i przyprawić o dreszcze; nie panikuje ani nic, po prostu stał się nieco wrażliwszy na tym punkcie (kiedyś nie zwracał na hałasy najmniejszej uwagi).
To chyba tyle. Raczej nie żałuję posunięcia, jakim była kastracja, wydaje mi się, że w naszym przypadku zalety przeważyły nad wadami.


3. Urodziny Mango
Mój kochany rudy synalek skończył dwa lata! Post urodzinowy znajdziecie tutaj.


4. Wyjazd do babci
Czyli dwa tygodnie na Śląsku. Nie działo się nic szczególnego, może poza trzema udanymi wypadami do parku w Świerklańcu, podczas których Mango pozytywnie zaskoczył mnie swoim zachowaniem - był niesamowicie grzeczny!


5. Kurs podstawowego posłuszeństwa
Szkolimy się w Centrum Kynologicznym Canid.
Na ten temat nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo byliśmy dopiero na czterech spotkaniach (1/3 całego kursu). Za to możecie spodziewać się osobnego wpisu dotyczącego szkolenia za jakiś czas.

Gotowi na trening!
Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam.
Wakacje 2016 zaliczam do udanych! ☺

  
PS Blog ma już 6000 wyświetleń! Z tej okazji coś się dla was szykuje. Jesteście gotowi na niespodziankę? Obserwujcie FP oraz bloga, bo już wkrótce...

6 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o kastrację, to ja bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego Poczwarowi w odpowiednim momencie. Może uniknęlibyśmy wielu problemów ;)
    Ciekawa jestem tego kursu, czekam na wpis o nim!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj współczuję utraty przyjaciół :(
    Ja kastrowałam Taja jak miał ok 1,5 roku i to była świetna decyzja ale żałuję, że sukę wysterylizowałam dopiero jak miała 7 lat... mam lekcję na przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wakacje jak najbardziej udane :) Szkoda straty dwóch miauczków... :(
    Moja przeszła sterylizacje jak miała niepełny rok i wcale nie żałuje decyzji :D Zero cieczki, zero psów i w sumie nie widziałam różnicy w zachowaniu po sterylce :)
    Pozdrawiam, Złoty Pies

    OdpowiedzUsuń
  4. Wasze wakacje udały się chyba w 100 % spółczuje z powodu śpierci kotków (*) Zapraszam do naS <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wakacje wykorzystane w 100% Współczuję śmierci dwuch kotków.Mango jest śliczny :) U nas podsumowanie też już jest na blogu :)
    daisysportingyork.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzymam kciuki, może kociak jeszcze wróci! Kot mójego ojca wyszedł kiedyś i wrócił po...trzech miesiącach. Prawdopodobnie ktoś go gdzieś przez przypadek zamknął, bo był wychudzony, ale wrócił. U nas po kastracji zero "efektów ubocznych", a pies przestał się nakręcać na suki w cieczce kiedy był w domu. Przed zabiegiem jak tylko jakaś suczka w okolicy miała cieczkę to Wilson w domu co chwilę piszczał i chciał wychodzić na zewnątrz, po kastracji to ustało. Zazdroszczę Wam kursu! Sama myślałam o jednym, ale u nas w mieście nie ma żadnej dobrej szkoły, a z dojazdem kiepsko.
    Wilson & ja

    OdpowiedzUsuń